Thursday 30 August 2012

Kontrakt relacji i związków

Kilka dni temu jedna z moich koleżanek-mentorek natchnęła mnie do napisania kontraktu związku, czyli do spisania tego, jak związek powinien wyglądać i czego po nim oczekuję.

Oto, co powstało:


Ja niżej podpisany/a, wiedząc i wierząc, że miłość jest stanem pożadanym i osiągalnym, że jestem gotowy/gotowa do wzrastania i rozwijania się w związku z drugą osobą, akceptuję poniższy kontrakt.
1.       Związek ten jest wyrazem dobrowolnej decyzji o byciu razem, przy równoczesnym zachowaniu suwerenności i wolności.
2.       Związek ten oparty jest na otwartości, płynnej komunikacji, wolności wyrażania swojego zdania i bycia wysłuchanym oraz na poszanowaniu inności w myśleniu, mówieniu i działaniu.
3.       Związek ten jest pełen wzajemnego szacunku dla poglądów, emocji, działań oraz fizyczności.
4.       Związek ten oparty jest na akceptacji i wzajemnym rozumieniu.
5.       Związek ten jest okazją do rozwoju osobistego, do poznania samego siebie oraz do poznania drugiej osoby.
6.       Związek ten wolny jest od emocjonalnych manipulacji, gróźb, przemocy i szantażu.
7.       Związek ten jest MIŁOŚCIĄ.

Niniejszy kontakt może być przedmiotem zmiany lub renegocjacji każdej ze stron. Przejrzenie i ewaluacja oczekiwań może odbywać się w dowolnych interwałach czasowych.

Jeśli czujesz, że mógłbyś się pod tym podpisać, bo jesteś podobnego zdania - daj znać, to dla mnie ważne!


Update


Przeprowadziliśmy się biurowo.
Na początku po kuchni chodziły niezadowolone zombie, wyrażające wściekłość, niedospanie i rozżalenie. A ja byłam przysłowiową solą na rany, ponieważ dla mnie ta przeprowadzka to plus. Rzeczywiście, do pracy idę spokojnie 30 minut, spacerując wśród drzew, parków, koni i domów.

Weekend obfitował w robienie zdjęć. Wpierw na Petticoat Lane Market, kto by uwierzył, że to Londyn, a nie bazar w krajach wschodu?

A później pojechaliśmy do ojca Bożydara. Zwiedziliśmy Spinnaker Tower w Portsmouth, pobliskie centrum, odrobinę zatoki i wygrzewaliśmy się w słoneczku. Wieża miała około 170 metrów, co dawało pełny widok na zatokę. Dodatkowo można było odsłuchać nagranie audio wyjaśniajace, co się znajduje w zatoce i jaka jest historia.

Zdjęcia zostaną zamieszczone później.

Jeśli zaś o mnie chodzi, to mam dni pełne agresji i wściekłości. Jestem tak wściekła, że biegam nie tylko wieczorami, ale i do pracy.
Kulinarnie próbuję nowych prostych rzeczy: np kurczak w pomidorach suszonych z mozzarellą, sos grzybowy z chilli, samodzielnie zrobiony, sałatka z marchewką, tuńczykiem i liśćmi szpinaku.

Friday 17 August 2012

Zamieszanie w pracy


Moje biuro przeprowadza się na czas remontu do innego miejsca (całkiem prestiżowego). Dla mnie jest to korzystne, bo nowe miejsce znajduje się czterdzieści minut od mojego domu zamiast 1,5 godziny jak do tej pory.
Rodzi to tutaj olbrzymie problemy, chociaż firma dostarcza autobus, który będzie o określonych porach zabierał ludzi z obecnej lokalizacji i pracę będzie można skończyć wcześniej.

Równocześnie dwójka ludzi z mojego zespołu została zwolniona. Nie miałam z nimi najlepszego kontaktu, ale jest mi ich szkoda, bo będą teraz borykać się z większymi problemami finansowymi.

Najbliższy weekend zapowiada się gorąco (28 stopni), więc zapewne będę jeździć na rowerku i się opalać!

Sunday 12 August 2012

Tym razem z Polski

Mineło już prawie 10 dni moich wakacji. Jutro rano wylatuję z powrotem do UK.

Już same ciekawe rzeczy działy się przed wylotem.
Kolejka do samolotu była tak olbrzymia, iż szybko pobiegłam kupić sobie możliwość wybrania miejsca priorytetowo. Była to słuszna decyzja, jako że szybko usiadłam na wybranym przez siebie miejscu i relaksowałam się czytając książkę.

Miałam też interesujące towarzystwo.
Czekaliśmy trochę po wylądowaniu, więc jeden z Polaków zaczął się awanturować: "Więcej z mięsem nie będę latać!" Mięso to my, pracujący w UK.
Wyfiokowana blondi z siedzenia obok mu odpyskowała: "Jasne i czeka na ciebie mesiu".
Odpowiedź brzmiała: "Żebyś wiedziała, chodź ze mną to pokaże ci mojego mercedesa!"
I tak w ten deseń.
Potem jeszcze chwalił się znajomościami w olimpijskiej drużynie siatkówki.

A ja wygodnie oparta chichrałam się do bólu brzucha.

Wracam do Anglii z zapasem henny, lekką opalenizną i torbą pełną mięsa i polskich czekolad. Mam nadzieję, że nie będę mieć kłopotów z tego powodu.